wtorek, 15 października 2013

Rozdział 1.


"No apologies
He'll never see you cry
Pretends he doesn't know
That he's the reason why
You're drowning, you're drowning, you're drowning-ing-ing-ing-ing"


-Ellie, kochanie zaraz spóźnisz się do szkoły - usłyszałam głos swojej mamy z dołu. 
Przekręciłam się na drugi bok i westchnęłam, kiedy promienie słońca podrażniły moje błękitne oczy. Dzisiaj był dopiero wtorek, co oznaczało właściwie początek tygodnia szkolnego. Nie byłam zadowolona z tego powodu, a  wręcz przeciwnie. Byłam nieco zła. Chyba nikt nie przepada za szkołą, a ja z pewnością zaliczam się do tych osób. Nie lubię tej sztucznej atmosfery pomiędzy nauczycielami, a uczniami.
Leniwie podniosłam się na łokciach i podmuchem odgarnęłam kosmyk moich blond włosów, który wpadł na moją twarz i zasłaniał mi widok. Spuściłam moje nogi na zimną podłogę i podniosłam się z mojego bardzo wygodnego łóżka, które rano dziwnie mnie przyciągało, nie pozwalając mi z niego wyjść. Poprawiłam swoją koszulkę, która teraz była podwinięta i przeczesałam palcami swoje poplątane włosy. 
-Kochanie, daję ci pięć minut, a później przychodzę do twojego pokoju z wiadrem pełnym zimnej wody - krzyczała moja mama z dołu. 
Westchnęłam i szybkim krokiem ruszyłam do mojej szafy. Wyciągnęłam z niej pierwsze, lepsze ubrania, jakie chwyciłam oraz bieliznę i ruszyłam do łazienki znajdującej się na końcu korytarza, w duchu modląc się, żeby nie był w niej mój młodszy brat.
Złapałam za klamkę i pociągnęłam za nią, jednak drzwi były zamknięte. Westchnęłam, wiedząc, że będę musiała czekać.
-Justin, do cholery pośpiesz się! - wykrzyczałam waląc rękami w drzwi. 
Po nie długim czasie mój brat łaskawie wyszedł z łazienki. Był ode mnie rok młodszy, a mimo tego wyższy o jakieś piętnaście centymetrów. Byliśmy od siebie zupełnie różni. On, brązowe oczy i włosy koloru ciemnego blondu, a ja niebieskie, jak niebo oczy i włosy jaśniejsze, niż ktokolwiek mógłby mieć. Chłopak miał na sobie czarne supry, jeansowe spodnie, które spadały mu tak, jakby nie miał w domu żadnego paska lub specjalnie kupował o dwa rozmiary za duże, białą koszulkę oraz czarny snapback. 
-Nie spinaj się tak - zaśmiał się, poczochrał ręką moje włosy i wyszedł z łazienki, śmiejąc się wniebogłosy. Nigdy nie zrozumiem tego człowieka. 
Westchnęłam i weszłam do łazienki, zamykając drzwi a klucz. Nigdy nie wiem, co temu chłopakowi przyjdzie na myśl. Podeszłam do lustra i westchnęłam widząc swoje włosy. Wzięłam do ręki szczotkę zaczęłam rozczesywać poplątane kosmyki. Kiedy już to zrobiłam umyłam szybko twarz i zęby, a następnie założyłam na siebie białą koszulę bez rękawów, jeansową kurtkę i bordową spódnice przed kolano. Splotłam włosy w warkocza i lekko się pomalowałam. Musiałam się malować chociaż w najmniejszym stopniu, gdyż inaczej wyglądałam, jak dwunastoletnie dziecko. Założyłam na rękę złoty zegarek i kilka bransoletek, a do uszu włożyłam złote kolczyki. 
Opuściłam łazienkę i skierowałam się do kuchni, gdzie czekał już mój brat i mama. 
-Wreszcie - powiedział Justin, a ja wywróciłam na to oczami. Założyłam swoje białe, krótkie converse i wzięłam plecak. 
-Śniadanie zjem w szkole - cmoknęłam mamę w policzek i popychając Justin'a wyszliśmy z domu. 
***
-Ellie! - krzyknęła moja przyjaciółka Lillie i mocno mnie przytuliła - I ten drugi... 
Wskazała na mojego brata, a ten wytknął jej język. Zaśmiałam się głośno i cmoknęłam brunetkę w policzek. Lillie była przesłodką dziewczyną z brązowymi oczami, niemal identycznymi, jak te mojego brata. Była nieco wyższa ode mnie i mogę śmiało powiedzieć, że była najsłodszą osobą, jaką znam. 
-Mam bardzo złe wieści - zaczęła dziewczyna z wyraźnym strachem w oczach - Ale ty odejdź.
Ponownie wskazała na mojego brata, a ten udał się do swoich przyjaciół mówiąc 'do zobaczenia'. 
Usiadłam na murku przed szkołą obok Lilliane, która wydawała się wyraźnie zmartwiona. 
-No więc mów, o co chodzi - uśmiechnęłam się lekko do dziewczyny, a ta głośno wciągnęła powietrze. Widać, że była bardzo przestraszona, widziałam to w jej oczach.
-Oni wrócili - powiedziała cicho, a ja zmarszczyłam brwi.
-Kto wrócił, Lills? - zapytałam się dziewczyny.
-Styles i reszta - powiedziała, a ja gwałtownie wciągnęłam powietrze i mogę przysiąc, że właśnie wyglądałam, jak ściana albo jakiś duch.
No więc czas, żeby przedstawić wam 'Styles'a i resztę'. A więc są to najbardziej niebezpieczne osoby, o których prawdopodobnie słyszałam. Nigdy nie spotkałam ich na własne oczy, jednak telewizja i plotki robią swoje. Podobno zabijają każdą osobę, która stanie im na drodze. Nie są w więzieniu tylko dlatego, że dobrze wiedzą, co robią i umieją zatrzeć ślady bez najmniejszego problemu. Przez dwa lata byli w Anglii, ale jak teraz się dowiaduję wrócili do Miami. 
-Lillie, nie mamy się o co martwić - odchrząknęłam po chwili - Miami to wielkie miasto i z pewnością ich nie spotkamy na swojej drodze.
Uśmiechnęłam się lekko do dziewczyny, złapałam za rękę i pociągnęłam w stronę boiska, na którym mieliśmy trening cheerleaderek. Razem z Lillie byłyśmy najmłodsze w grupie. Wszystkie dziewczyny były z ostatniej klasy, natomiast my dopiero z drugiej.  Tak, to daje nieco większą przewagę w szkole, a fakt, że jesteś siostrą jednego z najprzystojniejszych chłopaków w szkole i możesz z nim w ogóle rozmawiać, daje ci jeszcze większą przewagę. Nie raz te wszystkie dziewczyny. które są bezgranicznie zakochane w moim bracie przychodzą do mnie i błagają, żebym mu o nich powiedziała. Wykonuje to polecenie, jednak Justin zawsze się z nich śmieje. W sumie ja też to robię, bo to naprawdę dziwne, żeby siedemnastolatki czy nawet osiemnastolatki 'zakochiwały się' w piętnastolatku. Przecież po pierwsze on interesuję się tylko deskorolką i koszykówką. Ostatnio zaczęłam się zastanawiać, czy nie jest gejem, ale kiedy go o to zapytałam przez tydzień śmiał się non stop, więc moje przypuszczenia okazały się niewłaściwe. 
Razem z Lillie wzięłyśmy swoje stroje, które składały się z czerwonej, bardzo krótkiej spódniczki i bluzki odkrywającej brzuch z napisem "Miami High School" oraz białych trampków. Związałyśmy swoje włosy w wysokie kucyki i założyłyśmy na siebie stroje. 
Kiedy szłyśmy na boisko, mogłyśmy niejednokrotnie usłyszeć gwizdanie z męskiej strony szkoły. Przyzwyczaiłam się do tego, jednak za każdym razem denerwowało mnie to tak samo, a nawet jeśli nie bardziej, niż poprzednio. Nikt nie jest jakimś zwierzęciem, żeby na niego gwizdać. 
Oparłam się pokusie, żeby pokazać im środkowego palca i w ciszy doszłyśmy na boisko, gdzie dziewczyny już się rozciągały. Pomachałam do Cassie, która właśnie się do nas zbliżała.
***
-Dziewczyny, jeszcze raz! - krzyknęła pani Smith.
Westchnęłyśmy i po raz dwusetny dzisiaj powtórzyłyśmy układ. Czasami miałyśmy dość naszej trenerki, jednak ona bardzo dobrze znała się na rzeczy. Dobrze wiedziała, jak zrobić układ, w którym wszyscy by się odnaleźli, a co najważniejsze każdy umiał go powtórzyć. 
-Ellie - zaczęła moja przerażona przyjaciółka, widziałam, jak zaczęła się trząść - On tutaj jest.
Dziewczyna wskazała na wysokiego bruneta, który z wyraźnym wymalowanym uśmiechem na twarzy przyglądał się nam. Miał na sobie czarne rurki i czarną bluzkę. Jego całe ręce były pokryte tatuażami, a w dolnej wardze miał kolczyka. Loki okalały jego twarz, a po chwili nasze spojrzenia się spotkały. 
Nie wiem, co mną kierowało, ale po chwili podeszłam do niego wściekła.
-Czy łaskawie mógłbyś przestać się patrzyć? - warknęłam do niego - Moja przyjaciółka się ciebie boi do cholery.
On zaśmiał się mi prosto w twarz, a po chwili zaczął wpatrywać się w moje oczy i lustrować mnie wzrokiem, po czym oblizał dolną wargę. 
-Nie wydaje mi się, maleńka - parsknął pod nosem.
Dopiero teraz zauważyłam, jak wysoki jest. Dosięgałam mu zaledwie do ramion, więc musiałam przy nim wyglądać, jak jakieś małe dziecko. 
-A mi się wydaję, że to teren szkoły, maleńki - syknęłam surowo - Więc łaskawie mógłbyś go opuścić. 
Uważnie mi się przyglądał. A szeroki uśmiech wtargnął na jego usta. "Gdybym tylko mogła to zerwałabym ci ten uśmieszek z tej twarzy" pomyślałam. 
-Słuchaj, skarbie - mocno złapał mnie za nadgarstki i przyparł do ściany - Nie wiesz chyba z kim rozmawiasz. Nikt nie będzie mi mówił, co mam robić, a z pewnością nie będzie to mała, pyskata dziwka. 
Nazwał mnie dziwką. Jaki dżentelmen.
-A teraz ja ci coś powiem - splunęłam - Mogę być wieloma rzeczami, ale na pewno nie jestem dziwką. 
Wyrwałam ręce z jego uchwytu i ze łzami w oczach ruszyłam w stronę boiska, ignorując szepty pomiędzy dziewczynami. 
Nienawidzę go. W tym momencie nie obchodziło mnie czy jest jakimś kryminalistą czy nawet pieprzonym mordercą. Po prostu nienawidziłam go. Nikt nigdy, ale to przenigdy nie nazwał mnie dziwką.
'No może oprócz niego' mówiła moja podświadomość.
Na myśl o nim w moich oczach zaczęło zbierać się jeszcze więcej łez, a kiedy doszłam do wyjścia szkoły na dobre się rozpłakałam. Ludzie potrafią być najgorszymi potworami nawet o tym nie wiedząc. 
_____________________________________________________________
witam was skarbeńki 
jak podoba wam się rozdział?
no i chciałabym was prosić o troszkę bardziej rozwinięte komentarze, niż tylko 'czekam na nn' :)
na początku nie umieszczałam wielu szczegółów bo chciałam żebyście z lekka poznali Ellie. 
mam nadzieję, że wam się spodoba, a jeśli chcecie zobaczyć, jak wyglądają postacie opowiadania to zapraszam do zakładki 'bohaterowie' ♡
komentarz to motywacja dla autora